czwartek, 9 sierpnia 2012

Prolog


Postanowiłam, że przed każdym postem będzie jakiś krótki wstęp, żeby nie ukazywała wam się całość :) Sposób na uniknięcie spoilerów :) 
Pozdrawiam i zapraszam do czytania :*




Za oknami walka trwała w najlepsze. Już wiele ludzi, istot poległo w tej wojnie, której na razie nie było widać końca.
Gdyby tylko ci wszyscy głupcy wiedzieli, że najważniejsza bitwa rozstrzyga się w małym pokoiku wiele kilometrów pod posiadłościami Riddleyów. Gdyby tylko wiedzieli za co poświęcili swoje życie.. Po przewracaliby się w grobach.

~*~


Dobrze wiedział, że ona gdzieś ją zabrała. Zabrała jak najdalej od niego, by ON nie mógł jej znaleźć. Nie.. Nie mógł do tego dopuścić. Musi ją odnaleźć. Teraz mogła być tylko w jednym miejscu.
Teleportował się przed dobrze sobie znane małe drewniane drzwiczki. Jednym machnięciem różdżki otworzył je na oścież. Przed nim ukazało się wnętrze przytulnego pokoiku. W słaby świetle kominka dostrzegł po prawej stronie wielkie łoże z baldachimem, zaścielone już do spania. Po przeciwnej stronie pokoju stała dębowa szafa,jednak to coś innego przykuło uwagę mężczyzny. Przed nim stała brązowowłosa, trzyletnia dziewczynka z wielkimi czerwonymi oczami.
Stała ona przy kominku ubrana w białą, długa koszulę nocną, którą pokrywały rozległe plamy krwi. Na jej bladej twarzy malowało się przerażenie, ale i radość na widok mężczyzny.
-Nareszcie cała rodzina w komplecie – usłyszał ironiczny głos kobiety za sobą.
- Serena – westchnął zrezygnowany na dźwięk głosu swojej żony. Byłej.
Ta tylko przeszło z grację, ubrana w suknię ślubną, którą miała na sobie podczas ich wesela, koło niego i stanęła za dziewczynką, która wyglądała jak jej młodsza kopia. A gdy tylko kobieta położyła jej ręce na drobnych ramionach, po jej policzkach zaczęły spływać łzy.
-Nie cieszysz się skarbie? - zapytała, aż do bólu słodkim głosikiem – Tatuś nas w końcu odwiedził.
- Zostaw ją –krzyknął – Nie widzisz, że ona się ciebie boi?
- Co ty możesz wiedzieć o strachu?! Najpotężniejszy z potężnych, czarnoksiężnik wszech czasów, mocniejszy nawet o Dumbledore. Czarny Pan dla swych sługusów i Ten-Którego-Imienia-Nie-Wolno-Wymawiać dla poddanych. Ty, co zabiłeś tysiące ludzi z kaprysu, co torturowałeś miliony dla zabawy. Co ty możesz wiedzieć o strachu?! Ty Tomie Marvolo Riddley, a może już tak do ciebie nie mówić? - zakończyła z pogarda w głosie.
- Puść ją! -zignorował kobietę.
- Dlaczego ciebie obchodzi jakaś tam gówniara?! Czyżbyś coś do niej czuł? Powiedz!
- Puść ją!
-Okłamałeś mnie. Zdradziłeś. Sponiewierałeś, a teraz masz jeszcze czelność chcieć odebrać mi MOJE dziecko?! - w jej oczach zaczęły skakać iskierki obłędu.
- Chcę ci przypomnieć, że ona jest również moja córką. Nigdy cię nie zraniłem. Zawsze cie kochałem. Nadal cię kocham, choć ty chcesz zranić NASZE dziecko.
- Milcz! - krzyknęła jak opętana i jednym machnięciem nadgarstka przygwoździła go do ściany – Tylu ludzi zabiłeś.Teraz ja, na twoich oczach, zabiorę ci coś, co kochasz najbardziej. Będziesz cierpiał tak, jak ja, gdy zabiłeś Murtharda.
Nagle w jednej chwili wydarzyło się wiele rzeczy naraz.

WściekłA kobieta wycelowała prawą rękę w przerażoną do granic możliwości dziewczynkę, gdy nagle Tom przezwyciężył rzucone na niego zaklęcie i rzucił się na oniemiałą Serenę.
- Wybacz mi –szepnął i pchnął w jej serce srebrny sztylet z szafirową rękojeścią.
Kobieta jeszcze przez chwilę wpatrywała się w jego twarz. Niespodziewanie ogarnął ja błogi spokój i … ulga?
- Kocham cię – wyszeptała i jej oczy przysłoniła biała mgła śmierci.
Mężczyzna wpatrywał się w nią jeszcze przez chwilę, gdy nagle usłyszał ciche chlipnięcie.
Wstał, podszedł do roztrzęsionego dziecka i mocno przytulił.
- Ci.. -wyszeptał je do ucha, głaszcząc opiekuńczo po włosach – Już wszystko w porządku. Nikt cię już nigdy nie skrzywdzi, obiecuję.
Dziewczynka spojrzała na niego ufnie swoimi wielkimi, załzawionymi, czerwonymi oczami i powiedziała cichutko.
- Cię do domu.
- Ja też kochanie, ja też. - Mocno ją jeszcze raz przytulił i teleportowali się, poprzednio podpalając pokoik.

~*~


Wojna powolutku zbliżała się już ku końcowi. Już tylko walka toczyła się na terenie posiadłości Riddleyów. Poplecznicy Voldemorta przerażeni jego zniknięciem, zaczęli uciekać z pola walki. Tylko ci najwierniejsi zostali do końca.
Niektórych zamordowano, ale większość wylądowała w Azkabanie.
Tym razem Dumbledore był górą.

Za co oni poświęcili swoje życie w walce?
Za dobro? Zło?
Zaból i strach? Czy może wolność?
Za Voldemorta? Dumbledore?
Nie...
Za małą trzyletnią dziewczynkę, która sprowadzi Anioła Przeznaczenia na ziemię. Która sprowadzi na nich wszystkich śmierć.

A przeznaczenia nie da się oszukać.


2 komentarze:

  1. Poleciłabym zwrócić się do bety! Roi się od błędów. Dużo powtórzeń zaimków, czasem dziwna składnia, dziwnie sformatowany tekst i błędy ortograficzne. Mogę ci to poprawić na próbę, żebyś wiedziała o co chodzi. Napisz do mnie na kikyo.beta@gmail.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I błagam wyłącz weryfikację obrazkową przy publikacji komentarza...

      Usuń