Postanowiłam,
że przed każdym postem będzie jakiś krótki wstęp, żeby nie
ukazywała wam się całość :) Sposób na uniknięcie spoilerów
:)
Pozdrawiam
i zapraszam do czytania :*
Za
oknami walka trwała w najlepsze. Już wiele ludzi, istot poległo w
tej wojnie, której na razie nie było widać końca.
Gdyby
tylko ci wszyscy głupcy wiedzieli, że najważniejsza bitwa
rozstrzyga się w małym pokoiku wiele kilometrów pod posiadłościami
Riddleyów. Gdyby tylko wiedzieli za co poświęcili swoje życie..
Po przewracaliby się w grobach.
~*~
Dobrze
wiedział, że ona gdzieś ją zabrała. Zabrała jak najdalej od
niego, by ON nie mógł jej znaleźć. Nie.. Nie mógł do tego
dopuścić. Musi ją odnaleźć. Teraz mogła być tylko w jednym
miejscu.
Teleportował
się przed dobrze sobie znane małe drewniane drzwiczki. Jednym
machnięciem różdżki otworzył je na oścież. Przed nim ukazało
się wnętrze przytulnego pokoiku. W słaby świetle kominka
dostrzegł po prawej stronie wielkie łoże z baldachimem, zaścielone
już do spania. Po przeciwnej stronie pokoju stała dębowa
szafa,jednak to coś innego przykuło uwagę mężczyzny. Przed nim
stała brązowowłosa, trzyletnia dziewczynka z wielkimi czerwonymi
oczami.
Stała
ona przy kominku ubrana w białą, długa koszulę nocną, którą
pokrywały rozległe plamy krwi. Na jej bladej twarzy malowało się
przerażenie, ale i radość na widok mężczyzny.
-Nareszcie
cała rodzina w komplecie – usłyszał ironiczny głos kobiety za
sobą.
- Serena – westchnął zrezygnowany na dźwięk głosu swojej żony. Byłej.
Ta tylko przeszło z grację, ubrana w suknię ślubną, którą miała na sobie podczas ich wesela, koło niego i stanęła za dziewczynką, która wyglądała jak jej młodsza kopia. A gdy tylko kobieta położyła jej ręce na drobnych ramionach, po jej policzkach zaczęły spływać łzy.
- Serena – westchnął zrezygnowany na dźwięk głosu swojej żony. Byłej.
Ta tylko przeszło z grację, ubrana w suknię ślubną, którą miała na sobie podczas ich wesela, koło niego i stanęła za dziewczynką, która wyglądała jak jej młodsza kopia. A gdy tylko kobieta położyła jej ręce na drobnych ramionach, po jej policzkach zaczęły spływać łzy.
-Nie
cieszysz się skarbie? - zapytała, aż do bólu słodkim głosikiem
– Tatuś nas w końcu odwiedził.
- Zostaw ją –krzyknął – Nie widzisz, że ona się ciebie boi?
- Co ty możesz wiedzieć o strachu?! Najpotężniejszy z potężnych, czarnoksiężnik wszech czasów, mocniejszy nawet o Dumbledore. Czarny Pan dla swych sługusów i Ten-Którego-Imienia-Nie-Wolno-Wymawiać dla poddanych. Ty, co zabiłeś tysiące ludzi z kaprysu, co torturowałeś miliony dla zabawy. Co ty możesz wiedzieć o strachu?! Ty Tomie Marvolo Riddley, a może już tak do ciebie nie mówić? - zakończyła z pogarda w głosie.
- Zostaw ją –krzyknął – Nie widzisz, że ona się ciebie boi?
- Co ty możesz wiedzieć o strachu?! Najpotężniejszy z potężnych, czarnoksiężnik wszech czasów, mocniejszy nawet o Dumbledore. Czarny Pan dla swych sługusów i Ten-Którego-Imienia-Nie-Wolno-Wymawiać dla poddanych. Ty, co zabiłeś tysiące ludzi z kaprysu, co torturowałeś miliony dla zabawy. Co ty możesz wiedzieć o strachu?! Ty Tomie Marvolo Riddley, a może już tak do ciebie nie mówić? - zakończyła z pogarda w głosie.
-
Puść ją! -zignorował kobietę.
- Dlaczego ciebie obchodzi jakaś tam gówniara?! Czyżbyś coś do niej czuł? Powiedz!
- Puść ją!
-Okłamałeś mnie. Zdradziłeś. Sponiewierałeś, a teraz masz jeszcze czelność chcieć odebrać mi MOJE dziecko?! - w jej oczach zaczęły skakać iskierki obłędu.
- Chcę ci przypomnieć, że ona jest również moja córką. Nigdy cię nie zraniłem. Zawsze cie kochałem. Nadal cię kocham, choć ty chcesz zranić NASZE dziecko.
- Milcz! - krzyknęła jak opętana i jednym machnięciem nadgarstka przygwoździła go do ściany – Tylu ludzi zabiłeś.Teraz ja, na twoich oczach, zabiorę ci coś, co kochasz najbardziej. Będziesz cierpiał tak, jak ja, gdy zabiłeś Murtharda.
Nagle w jednej chwili wydarzyło się wiele rzeczy naraz.
WściekłA kobieta wycelowała prawą rękę w przerażoną do granic możliwości dziewczynkę, gdy nagle Tom przezwyciężył rzucone na niego zaklęcie i rzucił się na oniemiałą Serenę.
- Wybacz mi –szepnął i pchnął w jej serce srebrny sztylet z szafirową rękojeścią.
Kobieta jeszcze przez chwilę wpatrywała się w jego twarz. Niespodziewanie ogarnął ja błogi spokój i … ulga?
- Kocham cię – wyszeptała i jej oczy przysłoniła biała mgła śmierci.
Mężczyzna wpatrywał się w nią jeszcze przez chwilę, gdy nagle usłyszał ciche chlipnięcie.
- Dlaczego ciebie obchodzi jakaś tam gówniara?! Czyżbyś coś do niej czuł? Powiedz!
- Puść ją!
-Okłamałeś mnie. Zdradziłeś. Sponiewierałeś, a teraz masz jeszcze czelność chcieć odebrać mi MOJE dziecko?! - w jej oczach zaczęły skakać iskierki obłędu.
- Chcę ci przypomnieć, że ona jest również moja córką. Nigdy cię nie zraniłem. Zawsze cie kochałem. Nadal cię kocham, choć ty chcesz zranić NASZE dziecko.
- Milcz! - krzyknęła jak opętana i jednym machnięciem nadgarstka przygwoździła go do ściany – Tylu ludzi zabiłeś.Teraz ja, na twoich oczach, zabiorę ci coś, co kochasz najbardziej. Będziesz cierpiał tak, jak ja, gdy zabiłeś Murtharda.
Nagle w jednej chwili wydarzyło się wiele rzeczy naraz.
WściekłA kobieta wycelowała prawą rękę w przerażoną do granic możliwości dziewczynkę, gdy nagle Tom przezwyciężył rzucone na niego zaklęcie i rzucił się na oniemiałą Serenę.
- Wybacz mi –szepnął i pchnął w jej serce srebrny sztylet z szafirową rękojeścią.
Kobieta jeszcze przez chwilę wpatrywała się w jego twarz. Niespodziewanie ogarnął ja błogi spokój i … ulga?
- Kocham cię – wyszeptała i jej oczy przysłoniła biała mgła śmierci.
Mężczyzna wpatrywał się w nią jeszcze przez chwilę, gdy nagle usłyszał ciche chlipnięcie.
Wstał,
podszedł do roztrzęsionego dziecka i mocno przytulił.
- Ci.. -wyszeptał je do ucha, głaszcząc opiekuńczo po włosach – Już wszystko w porządku. Nikt cię już nigdy nie skrzywdzi, obiecuję.
Dziewczynka spojrzała na niego ufnie swoimi wielkimi, załzawionymi, czerwonymi oczami i powiedziała cichutko.
- Cię do domu.
- Ja też kochanie, ja też. - Mocno ją jeszcze raz przytulił i teleportowali się, poprzednio podpalając pokoik.
- Ci.. -wyszeptał je do ucha, głaszcząc opiekuńczo po włosach – Już wszystko w porządku. Nikt cię już nigdy nie skrzywdzi, obiecuję.
Dziewczynka spojrzała na niego ufnie swoimi wielkimi, załzawionymi, czerwonymi oczami i powiedziała cichutko.
- Cię do domu.
- Ja też kochanie, ja też. - Mocno ją jeszcze raz przytulił i teleportowali się, poprzednio podpalając pokoik.
~*~
Wojna
powolutku zbliżała się już ku końcowi. Już tylko walka toczyła
się na terenie posiadłości Riddleyów.
Poplecznicy Voldemorta przerażeni
jego zniknięciem, zaczęli uciekać z pola walki. Tylko
ci najwierniejsi zostali
do końca.
Niektórych zamordowano, ale większość wylądowała w Azkabanie.
Tym razem Dumbledore był górą.
Niektórych zamordowano, ale większość wylądowała w Azkabanie.
Tym razem Dumbledore był górą.
Za
co oni poświęcili swoje życie w walce?
Za
dobro? Zło?
Zaból
i strach? Czy może wolność?
Za Voldemorta? Dumbledore?
Za Voldemorta? Dumbledore?
Nie...
Za
małą trzyletnią dziewczynkę, która sprowadzi Anioła
Przeznaczenia na ziemię. Która sprowadzi na nich wszystkich śmierć.
A
przeznaczenia nie da się oszukać.
Poleciłabym zwrócić się do bety! Roi się od błędów. Dużo powtórzeń zaimków, czasem dziwna składnia, dziwnie sformatowany tekst i błędy ortograficzne. Mogę ci to poprawić na próbę, żebyś wiedziała o co chodzi. Napisz do mnie na kikyo.beta@gmail.com
OdpowiedzUsuńI błagam wyłącz weryfikację obrazkową przy publikacji komentarza...
Usuń